Jak informuje Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu, w związku z silnym trzęsieniem ziemi w Turcji i Syrii Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej przekazał informację o udzieleniu pomocy ofiarom. W rejon katastrofy jadą strażacy z Polski z ciężkiej grupy poszukiwawczo – ratowniczej HUSAR.
Wśród nich są jest też strażak z Wałbrzycha kpt. Albert Kościński z psem Orionem i mł. bryg. lek. med. Grażyna Krause (specjalista ds. Koordynacji Ratownictwa Medycznego PSP woj. dolnośląskiego) z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu
To doświadczeni ratownicy z wieloletnim stażem, którzy na bieżąco szkolą się i doskonalą umiejętności psów do ratowania ludzi uwięzionych pod gruzami. Należą też do Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej Ochotniczej Straży Pożarnej w Wałbrzychu.
Wałbrzyska grupa ćwiczyła kilka dni temu m.in. we Wrocławiu.
- W treningu psów o specjalności gruzowiskowej niezwykle ważna jest możliwość ćwiczenia w nowym i możliwie przypominającym realne warunki otoczeniu. Dzięki uprzejmości Echo Investment i WALL CRUSH Sp. z o.o. przez dwa dni mogliśmy ćwiczyć na terenie wyburzanego parkingu wielopoziomowego we Wrocławiu (...) - napisali kilkanaście godzin temu na facebooku wałbrzyscy strażacy.
Do Turcji miał polecieć jeszcze jeden strażak z Wałbrzycha, st. kpt. Tomasz Kwiatkowski naczelnik Wydziału Operacyjno - Szkoleniowego w KM PSP Wałbrzych z psem Chillem.
W chwili tragedii i ogłoszenia decyzji o udzieleniu wsparcia przez polskich strażaków, wałbrzyska grupa nie miała dyżuru.
- Na miejsce koncentracji w Warszawie pojechaliśmy w rezerwie, gdyby okazało się, że jednak potrzebne jest nasze wsparcie. Okazało się, że na misję ratunkową poleci kapitan Albert i lekarka, która jest także członkiem naszej grupy - mówi nam kpt. Tomasz Kwiatkowski z Wałbrzycha.
Do Turcji wysłano w sumie 76 strażaków i osiem psów oraz kilku medyków z zespołu humanitarno-medycznego.
- Jesteśmy jedną z najlepszych grup, które tam lecą. Możemy być dumni z tych ludzi, dadzą wszystko z siebie, żeby uratować jak najwięcej osób. Zespół będzie działał non stop w dwóch miejscach jednocześnie, do 7 dni. (...) Wszystko zabieramy ze sobą, to co potrzebne żeby przetrwać. Główny sprzęt to: geofony, sprzęt różnego rodzaju - wszystko co potrzebne żeby ustabilizować obiekt i odszukiwać ludzi. Ponadto, żywność, namioty, śpiwory, żebyśmy mogli siebie zabezpieczyć... - przekazał szef PSP gen. brygadier Andrzej Bartkowiak w trakcie wczorajszej konferencji prasowej.
Dziś dwaj z nich wyruszyli z psami do arcytrudnej i niebezpiecznej akcji w Turcji.
Ostatnie chwile przed wylotem polskich strażaków do Turcji
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?